Na razie odpuściłem gnollom i postanowiłem pozałatwiać zaległe questy co skończyło się rzezią w obozie krasnoludów. Udało mi się zarówno dotrzeć do wodospadu jak i zebrać specjalne kawałki rudy. Po drodze trafiłem na bossa - Aysona, króla krasnoludów. Małe party właśnie zaczynało się za niego zabierać. Z ciekawości poprosiłem o zaproszenie i już po chwili dołączyłem do reszty. Okazało się, że na moim poziomie mogę tego bossa jedynie połaskotać toporkiem, a drużyna miała spore problemy z jego ubiciem. Przede wszystkim drań leczył się co pewien czas, a mimo ładowania wszystkiego co było do dyspozycji życie i mana ledwie mu schodziły. W końcu padł sygnał do odwrotu i wycofaliśmy się na z góry upatrzone pozycje. Pożegnałem towarzyszy i zacząłem wycinać sobie drogę do wyjścia (a czas był najwyższy bo i uszkodzenia ekwipunku poważne).
Gdy oddałem zadanie z wodospadem okazało się, że następny quest to właśnie zabicie Aysona. Dziękuję, na razie nie skorzystam. Nawet go nie wziąłem.
Do obozu krasnoludów pewnie jeszcze wrócę, bo oddawszy rudę dostałem kolejne zadanie tym razem na zdobycie krasnoludzkiej broni. Zgodnie z opisem powinni mieć ją liderzy lub gladiatorzy. A potem czas najwyższy na powrót do Dogamor'u.
wtorek, 3 marca 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
niezła ta gra ona wymiata :D mam 54 lvl i mam zawaliste bronie :D
OdpowiedzUsuń